Moderator
Liczba postów: 4,346
Dołączył: 13.11.2011
Okres: Starożytność
|
RE: Powstanie warszawskie 1944-czy miało szanse powodzenia?
Niżej cytuję to, co znalazłem na temat Szostaka odnośnie jego redagowania meldunków sytuacyjnych;
Cytat:Otóż, jeśli pominąć epizod z obroną fabryki Kamlera, za wybitną działalność płk. "Filipa" przyjdzie uznać redagowanie meldunków sytuacyjnych wysyłanych drogą radiową do Londynu. Sprawę meldunków przedstawił współpracownik szefa operacji, ppłk dypl. Felicjan Majorkiewicz w swojej książce "Dane nam było przeżyć" (IW PAX), Warszawa 1972):
Meldunki sytuacyjne dowódcy Armii Krajowej, gen Bora-Komorowskiego były codziennie redagowane w Oddziale 111 Sztabu Dowództwa AK. z tym że w pierwszych dniach walki - bezpośrednio przez szefa Oddziału III, płk. dypl. Józefa Szostaka (ps. 'Filip', a następnie - od 5 sierpnia 1944 aż do końca powstania - przez oficera operacyjnego Oddziału 111 Sztabu, ppłka dypl. Felicjana Majorkiewicza (s. 181).
Pierwszy meldunek wysłano 13 i pół godziny od wybuchu Powstania powodu trudności z uruchomieniem radiostacji, jego autorem był niewątpliwie płk "Filip", jak sam to określa:
Około południa 1 sierpnia zredagowałem pierwszy meldunek do Londynu o powstaniu. Poszedłem do Bora, aby go podpisał. Bór nie czytając, wyjął ołówek i próbował robić poprawki. Tego nic wytrzymałem. Zabrałem meldunek i oświadczyłem, że jeśli treść meldunku panu generałowi nie opowiada, proszę o wskazówki co sobie życzy abym dodał, ale poprawiać poszczególne wyrazy bez zmiany treści, nie pozwolę, bo to jest mój obowiązek jako szefa Oddziału III, redagowania meldunków i rozkazów. Jeśli, jako starszy operator tego nie umiem, to należy mnie zmienić; ale nikt za mnie, póki jestem na stanowisku robić tego nie będzie. (J. Szostak: "Moja służba Niepodległej", s. 47,4S)
Nic wiemy, co by się stało i czy nie lepiej by było dla losów Powstania, gdyby stateczny i nazbyt kulturalny gen. Bór skorzystał ze swoich prerogatyw zwalniając płk. "Filipa" z funkcji. Nie jest tez pewne, czy scena ta nie została wymyślona, co wydaje sic wysoce prawdopodobne: Warto przyjrzeć się meldunkom sytuacyjnym autorstwa szefa operacji. A więc już u godz. 7.00 dowództwo AK zażądało "spowodowania pomocy sowieckiej przez natychmiastowe uderzenie z zewnątrz". Nieco pózniej, bo u godz. 10.10 płk "Filip" poprosił o zrzuty amunicji i broni ppanc. na Cmentarz żydowski i plac Napoleona. Natomiast: "Brygadę Spadochronową dajcie w rejon Woli".
Meldunki z 2 sierpnia można uznać za względnie wyważone, chociaż świadczą o wielkiej nerwowości i bałaganie myślowym, czyli cechach przypisywanych przez płk."Filipa" innym. Kompromitująco brzmi żądanie zrzucenia brygady spadochronowej - ot tak - w rejon Woli! Czyżby szef operacji nie zdążył zapoznać się z korespondencją w tej sprawie wymienioną z Centralą w okresie poprzedzającym powstanie"! A błaganie o pomoc sowiecką? Dożo gorzej wypada ocena meldunku wysłanego następnego dnia, zawierającego zaskakujące stwierdzenia, które wywołały w Londynie poważne zamieszanie.
Początek walki byt dość krytyczny gdy walczono o utrzymanie inicjatywy działania. Obecnie inicjatywa znajduje się w naszych rękach. co wyraża się w ciągłym rozszerzaniu stanu posiadania. (...) Skutecznie walczymy z ciężkimi czołgami których kilkanaście zniszczyliśmy lub uszkodziliśmy. Te ostatnie są wykorzystywane w przeprowadzaniu działań własnych. Sytuacja dotąd nie jest dla nas trudna, mimo że natarcie niemieckie wsparte jest bronią pancerną i działami przeciwlotniczymi.
Pomijając wrażenie jakie ten niezwykle optymistyczny meldunek wywalał w Londynie, gdyż sugerował odniesienie wyjątkowych sukcesów w walce z bronią pancerną (w rzeczywistości chodziło tylko o 2 czołgi opanowane szczęśliwym przypadkiem na Woli rano 2 sierpnia), nie wydaje się, żeby akcja meldunkowa płk. "Filipa" miała poważniejszy wpływ na przebieg walk Zgrupowania 'Radosław" w rejonie cmentarzy wolskich. Nie nadleciała brygada spadochronowa, bo nigdy nie byle to możliwe. Armia Czerwona nie zamierzała uderzać z zewnątrz, a jedyny zrzut nastąpił wprawdzie, ale dopiero 5 sierpnia o godz. 01.15. Nie jest nawet pewne, czy była to odpowiedź na wezwania Komendy Gł. AK."
Tutaj się po nim "przejechano" niczym po łysej kobyle.
Jednak nie widzę wzmianki o tych myśliwcach.
Zresztą - O ile Brygadę Sosabowskiego jeszcze jestem w stanie przetrawić, to hipotetyczne przebazowanie myśliwców jawi się mnie jako paranoja, ku której nie widzę podstaw.
Być może próbuje się tu przypisać Szostakowi kolejną głupotę. Jednak akurat takiej nie musiał popełnić.
Po prostu - Póki co - Brak na to dowodu.
Aha; Źródło - http://www.powstanie.pl/index.php?ktory=32&class=text
Pozdrawiam
poldas
Piszę poprawnie; Przynajmniej tak mnie się wydaje.
|
|