Hej
(05.06.2015 13:30)poldas napisał(a): Jeszcze później powstańcy w Irlandii nauczyli się używać fosforu, który w powiązaniu z dwusiarczkiem węgla dawał wysoką temperaturę spalania.
Nie wydaje mi się by taki mix ("Fenian fire") miał istotnie wyższą temperaturę spalania. No ale kto wie. Wymyślono to jednak przede wszystkim po to, by samozapłon był pewniejszy i bardziej gwałtowny w porównaniu z samym fosforem.
(05.06.2015 13:30)poldas napisał(a): Biały fosfór zrobił karierę.
Np. w Wielkiej Brytanii wyprodukowano w latach 1940-1941 6 milionów granatów typu MK 76 z zawartością mieszanki fosforu i benzyny.
http://www.lexpev.nl/grenades/europe/uni.../no76.html
No.76 to właśnie taki "koktajl Mołotowa" tylko bardzo skomplikowany. Do butelki wlewano najpierw "mieszankę fosforową" - zapewne ten mix o którym wcześniej wspomniałeś - na to warstewkę wody i na to benzen, do którego wrzucano kawałek gumy, z myślą zapewne że się rozpuści i powstanie coś w rodzaju napalmu. To ostatnie chyba nie wyszło, jak dobrze kojarzę to ostatnio (kilka lat temu) gdzieś chyba w płd. Anglii wykopano zapomniany magazyn amunicji Home Guard m in. z takimi butelkami właśnie. I te gumę na zdjęciach było w nich widać
(05.06.2015 13:30)poldas napisał(a): Mamy też koktajle Mołotowa. Nazwa jest jednak myląca, bo ten pan żadnych mieszanek zapalających nie opracował.
Wydaje mi się, że to jest takie potoczne określenie na butelki zapalające, niezależnie od ich zawartości i szczegółowego rozwiązania technicznego.
(05.06.2015 13:30)poldas napisał(a): Potem zostaje jeszcze napalm i odmiany glinu (aluminium) zwiększające temperaturę wybuchu/zapłonu.
Tego bym absolutnie nie wrzucał do jednego worka.
Napalm to ogólnie mieszanka zapalająca złożona z ciekłych węglowodorów i substancji zagęszczających, powodujących, że całość nabiera konsystencji lepkiego syropu, galarety albo i prawie stałej gumowato-ciastowatej masy. Dzięki temu wolniej i dłużej się pali i nie ma tendencji (czy powiedzmy ma zmniejszoną) do spływania z podpalonych przedmiotów, ale raczej przykleja się do nich.
Dodawanie aluminium do typowego materiału wybuchowego (jak np. trotyl) ma na celu nie tylko podniesienie efektu zapalającego ale i zwiększa podmuch. Aluminium w tych warunkach wypala się w kontakcie z powietrzem, dostarczając mnóstwo ciepła, dzięki czemu powietrze rozszerza się gwałtownie za frontem fali uderzeniowej i niejako "dopycha" ją, przedłużając czas jej oddziaływania na przeszkodę. Działa to też pod wodą (aluminium w tych warunkach pali się także i z nią).
(05.06.2015 13:30)poldas napisał(a): Taką kombinację wykorzystano w największej bombie konwencjonalnej produkcji USA. Zwie się ona MOAB (GBU-43). Waży 10 ton. Substancji zapalającej jest tam prawie 9 ton.
Mam nadzieję, że tematu nie wyczerpałem.
No tu jednak już trochę przesadziłeś. MOAB to bomba burząca, obliczona na maksymalny podmuch, działanie zapalające ma niejako wtórny i pomocniczy, dodatkowy charakter. Mieszanka którą jest elaborowana to tritonal (80% TNT, 20% Al) lub H-6 (44% RDX/NC, 29,5% TNT, 21%Al, 5% parafiny, 0,5%CaCl2). To są typowe kruszące materiały wyb.
I gwoli ścisłości, może lepiej byłoby użyć oznaczenia BLU-120. To jest właśnie oznaczenie samej głowicy bojowej, a o tym tu przecież rozmawiamy. GBU-43 zaś to cała bomba kierowana, złożona z głowicy BLU-120 oraz modułu kierowania i powierzchni aerodynamicznych KMU-593/B. Tak się akurat składa, że głowicę BLU-120 wykorzystano w tej jednej jedynej aplikacji; ale to raczej wyjątek niż reguła i zazwyczaj tę samą głowicę (czy amunicję) BLU-xx wykorzystuje się w wielu różnych bombach kierowanych GBU-xx (czy kasetowych CBU-xx)
No i pewnie że nie wyczerpałeś tematu

Broń i amunicja zapalająca (i w ogóle wszelka broń i amunicja) to moje hobby i z wielką przyjemnością zawsze odkrywam takie wątki, w których się mogę "powymądrzać"

.