Kozak napisał(a):...nie patrząc w przyszłość, gdzie koniunktura może się diametralnie zmienić i nastąpią zwolnienia.
A jak myślisz kto się zwalnia w służbach mundurowych, gdy robi się jakieś kolejne (255-te) zamieszanie? Najszybciej rezygnują fachowcy czyli ludzie, którzy bez trudu odnajdą się w cywilnym życiu, bo coś potrafią i nie będą mieli problemu z zatrudnieniem, a ponadto jeszcze mają chęci do pracy. Po każdej grzebaninie przy przepisach dotyczących mundurówki armia pozbywa się właśnie w sporym procencie wyszkolonych fachowców.
Kozak napisał(a):Kurcze – jesteśmy zapewniani, że Nasza armia jest gotowa do walki – zgodnie z hasłami na ulotkach - w wojsku jest obecnie czas jedynie dla profesjonalistów.
Kozak, kurcze

- a ile Ty masz lat, że jeszcze wierzysz w ulotki i plakaty reklamujące cokolwiek?
Piszesz o problemie "L4" - ale Tobie mogę opisać wiele przykładów z życia, że wcale się temu nie dziwię. Likwiduje się jednostkę, a w to miejsce wymyśla się kolejną ale w zasadzie "pośrodku niczego" o 100 czy 150km dalej. Wszystko fajnie tylko ta nowo tworzona potem przez lata nie ma odpowiedniej infrastruktury - ludzie nie mają gdzie mieszkać, gdzie posłać dzieciaki do szkoły, a żona nie znajdzie zatrudnienia w środku lasu. I co się dzieje? Ci co mają wypracowane emerytury to idą w diabły i znajdują robotę w cywilu, a ci co im brakuje to się godzą na przeniesienie. Tylko co mają dojeżdżać po te 100-150km do roboty? Aż tyle im nie płacą (bo mówię o tych do kapitana, a nie o generałach). To co robią? Biorą etat i jak im brakuje ze 2 lata do emerytury to się "ślizgają" na zwolnieniach itd. Ja im się nie dziwię - bo akurat znam paru takich (młodsi koledzy z armii), którzy byli zaangażowani w służbę i złego słowa nie dało się o nich powiedzieć. Ale chora sytuacja - czyli wieczna i bezmyślna często restrukturyzacja armii (która nigdy się chyba nie skończy), po prostu na tych ludziach te kombinacje wymusza. U nas nikt nie myśli w sposób, że najpierw tworzy się infrastrukturę jednostki, całą otoczkę pozwalającą ludziom porządnie pracować - tutaj się pokazuje palcem na mapie i papier przyjmie wszystko. Stara prawda - jak się ma ludzi gdzieś, to ci ludzie też będą mieli to wszystko gdzieś.
Wojsko najbardziej dostało "popalić" w latach 90-tych. To było kilka lat bezładnego niszczenia armii, co miałem niestety okazję obserwować na własne oczy. Co wymyślili to jedno było głupsze od drugiego, a do tego problemy z finansowaniem. Owoce tych kilku lat kompletnej głupizny i niszczenia armii zbieramy do dzisiaj, bo to się ciągnie. To co wtedy zniszczono jeszcze się przez wiele lat nie podniesie - bo zniszczyć jest łatwo.
Ech... nie chce mi się o tym gadać, bo już 6 lat w cywilu, a jeszcze szlag mnie trafia jak o tym myślę i dyskutuję. Z czasem pewnie przejdzie i będę na to patrzył obojętnie.